Ostatnio wiele razy w ciągu dnia dotyka mnie jedna myśl... czemu tak wiele w kościołach jest dziś osądu i złości, dlaczego brat brata wydaje na forum, czemu tak niewiele jest MIŁOŚCI o której Jezus dziesiątki razy wspomina na łamach Pisma Świętego.
Trudno mi się do tego odnieść i nie rozumiem, jak i dlaczego tak wiele dzieci Bożych jest szybkich do oceny inności, do szukania tzw. ,,dziury w całym" nawet gdy tej dziury nie ma...
Bóg pokazał mi, że nie mam prawa powiedzieć niczego złego na żadnego człowieka, a szczególnie na tego, który jawnie mówi o Chrystusie, bo tylko jeden Bóg bada serca.
Tato zwrócił mi uwagę na istotę nieba, tak jakbym oglądała całą sytuację z bliska i szepnął mi do ucha, a jeśli spotkasz te wszystkie osoby, które osądziłaś na ziemi w moim wiecznym domu, postaram się by Cię osobiście z nimi zapoznać:)
No tak, zastanawiałam się nad tym, zdecydowanie będę czuła wstyd i zażenowanie...
Cóż, jestem troszkę przerażona tym co dziś dzieje się w kościele, nie osądzam sytuacji, po prostu jest mi strasznie smutno, że ludzie tak często sie kąsają, tak często potrafią ranić słowem....
Jestem Polką i wiem, że moją ojczystą cechą jest patrzenie na wiele spraw negatywnym okiem, doszukiwanie sie problemów i narzekanie...
Teraz po 3 latach spędzonych w Stanach widzę, że nie tędy droga. Staram się patrzeć pozytywnie, szukać we wszystkich ludziach tego co dobre, starać sie ich kochać za to, że po prostu Bóg ich stworzył, że są... Jaka w tym jest niesamowita wolność i siła, kiedy uśmiech nie znika z twarzy, wdzięczność powoduje, że serce bije mocniej i szybciej.
Teraz zapewne wielu nazwie mnie optymistyczną do przesady Polko-Amerykanką...:)
Wracając do tematu, w dzisiejszych czasach potrzebujemy pokoju, a ocena sieje tylko zamęt i jest narzedziem diabła, który ma niezły ubaw wciskając w swoje gierki dzieci Boże.
Modlę sie by kościół był dzisiaj przykładem, obrazem samego Jezusa, aby Jego dzieci patrzyły na to co w górze a nie na to co w dole, i by patrzyły na siebie z miłością!
Proszę nie oceniajmy innych, bo Bóg pewnego dnia bardzo nas zawstydzi...
niedziela, 27 marca 2011
niedziela, 13 marca 2011
sobota, 12 marca 2011
Info co u mnie słychać po roku nieobecności na blogu...:)
Przypuszczalnie powinno mnie tu już dawno nie być, bo przecież to istna hańba nie zamieszczać postów na swoim własnym blogu przez jakiś tam rok...:)
Szczerze mówiąć to sobie ostatnio o nim przypomniałam, i postanowiłam poklikać w klawiaturę dla przypomnienia, że żyję i mam się bardzo dobrze.
Ostatnie miesiące sa dla mnie bardzo aktywne z wiadomych względów rzecz jasna.
Szczerze, uwielbiam jednak ten stan i uwielbiam być mamą, która każdego poranka otrzymuje całusa od starszej córki i wielki uśmiech od tej malutkiej:)
I oczywiście rzecz jasna śniadanie od męża:)
Przyzwyczajam się też do tej amerykańskiej rzeczywistości, choć nadal twierdzę, że miejsce w którym obecnie jesteśmy jest tylko przystankiem... No cóż wiele się tu nauczyłam w tym malutkim miasteczku, które każdego dnia zaskakuje mnie swoim spokojem i taką samą codziennością:)
Bóg w niezwykły sposób błogosławi nam, i to widzimy na każdym kroku, jednak pytanie nasuwa się ciągle to samo... Boże czemu jesteś dla mnie taki dobry? Przecież ja na to wszystko nie zasługuję...
A w głowie ciągle jedno i to samo słowo ,,Łaska" po prostu... Niepojęte.
Moja wyprawa do Polski też zbliża sie wielkimi krokami, i jestem tym faktem bardzo podekscytowana. Wierzę, że w tym roku żaden wulkan nie wybuchnie:)
W wolnych chwilach ( których mam bardzo mało) robię kartki dla moich bliskich, dla ludzi których kocham. Takie hobby pozwala zapomnieć choć na chwilkę o troskach dnia codziennego, rozwija myślenie nie tylko o tym co należy zrobić na obiad, czy już zmieniłam pieluchę, o której muszę nakarmic moje dzieci?ale sprawia, że mogę wyrazić swoje emocje przez dobór kolorów, technik itp.
Chyba sie w to wciągnęłam i mam nadzieję wytrwać, jak najdłużej.
Szczerze mówiąć to sobie ostatnio o nim przypomniałam, i postanowiłam poklikać w klawiaturę dla przypomnienia, że żyję i mam się bardzo dobrze.
Ostatnie miesiące sa dla mnie bardzo aktywne z wiadomych względów rzecz jasna.
Szczerze, uwielbiam jednak ten stan i uwielbiam być mamą, która każdego poranka otrzymuje całusa od starszej córki i wielki uśmiech od tej malutkiej:)
I oczywiście rzecz jasna śniadanie od męża:)
Przyzwyczajam się też do tej amerykańskiej rzeczywistości, choć nadal twierdzę, że miejsce w którym obecnie jesteśmy jest tylko przystankiem... No cóż wiele się tu nauczyłam w tym malutkim miasteczku, które każdego dnia zaskakuje mnie swoim spokojem i taką samą codziennością:)
Bóg w niezwykły sposób błogosławi nam, i to widzimy na każdym kroku, jednak pytanie nasuwa się ciągle to samo... Boże czemu jesteś dla mnie taki dobry? Przecież ja na to wszystko nie zasługuję...
A w głowie ciągle jedno i to samo słowo ,,Łaska" po prostu... Niepojęte.
Moja wyprawa do Polski też zbliża sie wielkimi krokami, i jestem tym faktem bardzo podekscytowana. Wierzę, że w tym roku żaden wulkan nie wybuchnie:)
W wolnych chwilach ( których mam bardzo mało) robię kartki dla moich bliskich, dla ludzi których kocham. Takie hobby pozwala zapomnieć choć na chwilkę o troskach dnia codziennego, rozwija myślenie nie tylko o tym co należy zrobić na obiad, czy już zmieniłam pieluchę, o której muszę nakarmic moje dzieci?ale sprawia, że mogę wyrazić swoje emocje przez dobór kolorów, technik itp.
Chyba sie w to wciągnęłam i mam nadzieję wytrwać, jak najdłużej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)