sobota, 31 marca 2012

najpiękniejsze chwile...

Od końca lutego nie zamieszczałam żadnych postów, ponieważ w wolnych chwilach wolałam spędzić czas z moją rodziną, z Bogiem, jak również nauczyc się gotować smacznie i zdrowo:)
I muszę powiedzieć, że to pokochałam.
Każdą wolną chwilę spędzam teraz na mieszaniu smaków od kuchni meksykańskiej, po chińską a na amerykańskiej skończywszy:)
Niezwykłe jest jednak to, że w tych wszystkich potrawach ciagle włączam coś polskiego:), no bo polska kuchnia jest najlepsza i niektóre z tradycyjnych potraw nigdy nie zgniną z mojego stołu, a tym bardziej z pamięci;)

Jeszcze pół roku temu każda wyprawa do kuchni była dla mnie udręką i jakoś nie bardzo chciało mi się patrzeć na garnki, talerze i łyżki. Robiłam tylko tak by wszyscy sie najedli i z głowy:). Teraz jednak jest inaczej, odkryłam, że to moja nowa pasja. Chciałabym w przyszłości móc jeszcze bardziej eksperymentować, ale z wiadomych względów jeszcze nie czas na to.

Zbliżają się świeta wielkanocne, a co za tym idzie, wracają myśli o moim ukochanym Jezusie i o tym co dla mnie zrobił. Ten nadchodzący czas jest dla mnie zawsze niezwykłą inspiracją do szukania na nowo mojego Boga. Życzę wszystkim by w te świeta każdy mógł odczuć Jego świetą obecność, i mógł zrozumieć czym jest chodzenie w wolności od grzechu, w pełnym pokoju!

Już niedługo jedziemy do Polski. Równo za dwa tygodnie, jeśli Bog pozwoli, znowu będę stąpać po polskiej ziemi i zobaczę moje ukochane twarze, twarze ludzi których kocham i bez ktorych moje życie było bardzo niekompletne:)
Dziekuje Bogu za to, że mam możliwość znowu zobaczyć moją rodzinę. To Jego ogromna łaska sprawia ciągle, że mam szansę by wyjechać do mojego kochanego kraju.

Sciskam wszystkich najmocniej jak sie da!

piątek, 17 lutego 2012

odkrywanie życia na nowo

Odkrywanie na nowo czegoś co było mi znane od dawna z Bogiem, jest tak pasjonującym przeżyciem, gdyż nagle dowiaduję się, że to co już wiem było tylko początkiem, a teraz Bog stwarza coś na nowo, coś pieknego i świeżego, i prowadzi mnie głębiej w wyznaczonym kierunku.

Chciałabym napisać słów kilka o znanym nam temacie, o uwielbieniu naszego Boga.
Ostatnio wydaje mi się jak bardzo jesteśmy pozamykani w schematach, w pewnym planie, jak takie uwielbienie ma wygladać. Słowo to od razu kojarzy nam się ze śpiewaniem piosenek, w których naszym bohaterem jest Jezus, a potem staramy się wchodzić poprzez dzwięki muzyki i słowa pieśni głebiej i głebiej. Zazwyczaj na nabożeństwie jest jedna pieśń szybka, taka na rozruszanie, potem dziękczynna, że Jezus zaraz zawita w to miejsce, a na końcu coś wolnego, coś co sprawi, że będziemy mogli wyznać: Jezu juz tu jesteś!:)
Wiem o czym piszę, bo sama nie raz byłam w taki kołowrotku każdej niedzieli, a nawet w ciągu tygodnia.

Aż do pewnego momentu, kiedy odkryłam, że pieśni, ich pisanie, dźwięki instrumentów nasz głos są tylko wynikiem uwielbienia, bo to co jest nim naprawdę to codzienna niegasnąca relacja z Nim. Codzienna walka o to by być coraz bliżej Niego, nie zważając na myśli typu: Boże nie wiem czy tu jesteś..., nic do mnie nie mówisz..., a kończąc nasz codzienny czas z Panem słowami: ...to może ja już sobie pójdę bo nie wiem czy mnie słyszysz... itd. Wierzę, że kiedy wytrwamy w tych momentach, w momentach nachodzących nas wątpliwości, to ten czas spędzony z Nim nawet kiedy myślimy, że nic się nie wydarzyło, przyniesie nam owoc na przyszłość, wyda wspaniałą woń gdy będziemy wokoło innych. Wierzę, że kiedy każdego dnia będziemy szukać naszego Boga w Jego Słowie, kiedy będziemy się modlić, sprawiać, że ta relacja będzie najcenniejsza w naszym życiu, to pewnego dnia zrozumiemy, że uwielbienie Go to dostrzeganie go w najmniejszych rzeczach, to otwarte serce na to co on będzie chciał zrobić w naszym życiu, gotowość do poniesienia ceny za pójście za Nim i dziękowanie za Jego niekończącą się miłość.

Myślę, że Jesus nie raz podskakwiał ze mną, kiedy ja dla Niego tańczyłam, nie raz szepnął mi miłe słowo by tylko zobaczyć uśmiech na mojej twarzy. Wiem, ze taką mnie stworzył, sprawił, że moja radość może komuś pomóc, że mój uśmiech może umilić komuś dzień, ale w sumie ludzie którzy to odczuwają, chciałabym aby zawsze wiedzieli, że to nie ja, ale ten który mieszka we mnie tak bardzo ich kocha i tak bardzo chce by każdy mógł być szcześliwy i wolny.

Dziękuję mojemu Bogu, że codziennie daje mi szansę wiedząc, jak bardzo jestem niedoskonała. Wiem jednak, że tylko w Nim odnajduję swoją wartość i wiem, ze On stworzył mnie dla swojego konkretnego celu, który jest przede mną!

środa, 8 lutego 2012

Zdjęć kilka

Tak właśnie wyglądają moje dziewczyny, jak na razie żyją ze sobą w zgodzie i marzy mi się by tak zostało:), choć ostatnio nasz dobry przyjaciel dał im pobawić się swoim iPhonem, i skutki tego były straszne. Jedna i druga nie chciała ustąpić, nawet ta mniejsza okazała się bardziej sprytna niż ta starsza...aż mi się włos jeży na głowie, kiedy pomyślę, że roczne dziecko potrafi już odblokować telefon by sobie poprzyciskać klawisze...:)






W lutowy dzień pisząc słów kilka

Żyjemy w coraz to innym świecie, i z moich codziennych przemyśleń wnioskuję, że ta inność nabiera tempa każdego dnia:)
Staram się w tym wszystkim co mnie otacza stać w miejscu, jakie wyznacza mi Bóg, choć czasem jest mi po prostu ciężko przechodzić obojętnie obok rzeczy lub sytuacji, które budzą mój niepokój, a także zainteresowanie.
Tu gdzie obecnie żyję, mój każdy dzień jest z ludzkiego punktu widzenia jakiś taki zwyczajny. Czasami nawet mogłabym rzec, iż każdego dnia jest tak samo.
Choć zgłębiając temat w sumie nie jest, bo mając pod opieką dwójkę dziewcząt, które co 20 sekund zmieniają swoje pomysły, życie codzienne jest bardzo barwne, wesołe i pełne niespodzianek tych milszych i tych mniej miłych:) Uczę się codziennie, jak wiele zależy od punktu widzenia sytuacji.

Przez nasz dom co jakiś czas przewija się fala dziwnych wirusów, które przynajmniej jednego członka naszej rodziny muszą zaatakować:)
Wszyscy czekamy na ciepłą wiosnę, i już nie możemy się doczekać, kiedy przywitamy ją w naszej ukochanej Polsce.

A co do mojego kraju, to wiele się tam ostatnio dzieje, od Acta, po zgon 6-miesięcznego dziecka, aż na śmierci Wisławy Szymborskiej skończywszy.
Obserwując to wszystko jest mi czasem bardzo smutno, ile w naszym narodzie jest nienawiści, braku przebaczenia dla człowieka, goryczy i pesymizmu. Choć bardzo kocham Polskę, to wiem, ze teraz będąc w innym kraju te wszystkie negatywne cechy Polaków są dla mnie jeszcze bardziej dostrzegalne. Przykro mi to stwierdzić, ale nie chcę brać tego co złe od moich rodaków. Biblia mówi jasno, że mamy chodzić w światłości codziennie, bez wyjątku:)
Dla mnie światłość to radość, niesienie pomocy innym i nie oczekiwanie niczego w zamian, stawianie innych wyżej od siebie, niechęć do ciągłego narzekania, oraz oderwanie się od schematu ,,Co pomyślą sobie inni"...
Takie myślenie niesie wyzwolenie, wolność w mówieniu, w zachowaniu, a co za tym idzie stajemy się coraz bardziej wiarygodni dla innych, choć może czasem także i niewygodni:)

To tyle jeśli chodzi o moje teraźniejsze przemyślenia:)

piątek, 23 grudnia 2011

Jezus nam sie narodził!

Co to będą za święta..., nawet zagoszczą na naszym stole śledzie:), a to dzięki naszym przyjaciołom z Indianopolis, z którymi widzimy się w wigilijny poranek, by zjeść śniadanie w restauracji:) Tak, tak to zupełnie coś nowego, bo zazwyczaj w Wigilię nie ruszałam sie z domu, gotując, smażąc i piekąc, a także przygotowując się do wieczornego nabożeństwa w naszym kościele.
A w tym roku przynamniej jakaś mała odmiana:)

Cudownie jest mi się skoncentrować na Betlejem w tym szczególnym czasie, na Marii, która trzymała małą rączkę mojego Zbawiciela, która tuliła Go tak mocno, chyba nie do końca zdając sobie sprawę, kim On był, jest i będzie. Z całą naszą rodziną chcemy, jak najpiękniej uczcić urodziny naszego Pana!

Życzę wszystkim moim bliskim i tym dalszym, aby ten nadchodzący czas miał dla nas wszystkich inne znaczenie, to które jest zapisane w górze a nie to, które jest na dole.
Niech Jezus rodzi się w waszych sercach na nowo, w te Święta, oraz w każdy dzień w nachodzącym 2012 roku.

wtorek, 13 grudnia 2011

Kilka slajdów z życia moich córek

A tu sielankowa scena, jak dwie siostry są spokojne, nie kłócą się o zabawki i każda zajęta jest sobą. Szkoda, ze tych chwil jest tak mało;)


U naszych przyjaciół z ukochanymi przez Noemi żywymi zabawkami:)


Abi przed niedzielnym nabożeństwem koniecznie musi odegrać wielką rolę, bierze swój mini teatr, i wymyśla przeróżne historie.


Ukochana zabawa Noemi, całowanie szyby pieca, często stoi tam i mówi do odbicia w szybie. Całkiem śmiesznie to wygląda:)

W ten jakże świąteczny czas wiele się zmienia w moim myśleniu. Nie mogę powiedzieć, że się starzeję, ale jakoś czas mi się spowalnia, siadam przy kubku gorącej czekolady i rozmyślam nad moim istnieniem tutaj na ziemi, nad tym co jeszcze przede mną, moim mężem i dziećmi.
Choć śniegu za oknem nie widać, to czuję już ten niezwykły czas, czas który jest takim corocznym prezentem od samego Boga. Czas w którym zdaję sobie sprawę, jak wielki, wszechmocny przysłał na ziemię KOGOŚ dzięki któremu dziś nie muszę się bać, mogę każdego dnia patrzeć z nadzieją na jutro i cieszyć się, że On jeden najlepiej mnie rozumie.

U nas choinka codziennie świeci kolorowymi lampkami, ubraliśmy ją tylko dlatego, że sprawia to Abi ogromną radość.
Niestety do choinki nie ma dojścia, okrążona jest bowiem kanapami z dwóch stron, a za nią są dwie ściany. Zrobiliśmy to z wiadomych względów, by nasze drugie małe bobo nie mogło wgryzać się w bombki i zrywać łańcuchów.

Ostatnio modlimy się wiele o nasze zdrowie, które kuleje straszliwie tej zimy. Jestem już tym trochę zmęczona, ale cóż nic na to nie poradzę, chyba każda matka przez to przechodzi w tym okresie:)

Dziś też odwiedziła mnie bardzo miła osoba z dwójką swoich dziewczynek, i fakt jest jeszcze milszy, że jest to Polka i mogłyśmy razem wypić kawę i chrupać czekoladowe, ciepłe ciastka.

Ten tydzień zapowiada się na bardzo towarzyski, i niezwykle się z tego cieszę, lubię jak ludzie do nas wpadają i możemy rozmawiać przy jedzeniu. Święta spędzamy z naszymi polskimi znajomymi, którzy mieszkają bardzo niedaleko nas, a potem hyc do naszych najdroższych przyjaciół na południe, gdzie zima wcale nie jest zimą, bo świeci tam słońce i można kąpać się w oceanie:)
I to na tyle dzisiaj.