W ten jakże świąteczny czas wiele się zmienia w moim myśleniu. Nie mogę powiedzieć, że się starzeję, ale jakoś czas mi się spowalnia, siadam przy kubku gorącej czekolady i rozmyślam nad moim istnieniem tutaj na ziemi, nad tym co jeszcze przede mną, moim mężem i dziećmi.
Choć śniegu za oknem nie widać, to czuję już ten niezwykły czas, czas który jest takim corocznym prezentem od samego Boga. Czas w którym zdaję sobie sprawę, jak wielki, wszechmocny przysłał na ziemię KOGOŚ dzięki któremu dziś nie muszę się bać, mogę każdego dnia patrzeć z nadzieją na jutro i cieszyć się, że On jeden najlepiej mnie rozumie.
U nas choinka codziennie świeci kolorowymi lampkami, ubraliśmy ją tylko dlatego, że sprawia to Abi ogromną radość.
Niestety do choinki nie ma dojścia, okrążona jest bowiem kanapami z dwóch stron, a za nią są dwie ściany. Zrobiliśmy to z wiadomych względów, by nasze drugie małe bobo nie mogło wgryzać się w bombki i zrywać łańcuchów.
Ostatnio modlimy się wiele o nasze zdrowie, które kuleje straszliwie tej zimy. Jestem już tym trochę zmęczona, ale cóż nic na to nie poradzę, chyba każda matka przez to przechodzi w tym okresie:)
Dziś też odwiedziła mnie bardzo miła osoba z dwójką swoich dziewczynek, i fakt jest jeszcze milszy, że jest to Polka i mogłyśmy razem wypić kawę i chrupać czekoladowe, ciepłe ciastka.
Ten tydzień zapowiada się na bardzo towarzyski, i niezwykle się z tego cieszę, lubię jak ludzie do nas wpadają i możemy rozmawiać przy jedzeniu. Święta spędzamy z naszymi polskimi znajomymi, którzy mieszkają bardzo niedaleko nas, a potem hyc do naszych najdroższych przyjaciół na południe, gdzie zima wcale nie jest zimą, bo świeci tam słońce i można kąpać się w oceanie:)
I to na tyle dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz