wtorek, 7 października 2008
Mój ukochany Madziutek przypomniał mi przez bardzo wzruszający tekst na swoim blogu:), o pewnej sytuacji, która dawno temu miała miejsce na Piotrkowskiej. A mianowicie chodzi o nasz (jeden z bardzo wielu spacerów) po szalonych wykładach profesora Kryzi, albo co gorsze niezorganizowanych lekcjach jezyka serbskiego z Panem Jankiem. Dokładnie nie pamietam...
Szłyśmy sobie w słoneczny dzień i rozważałyśmy jaki jest ten, nasz cudny Bóg. Mijało nas wtedy tyle ludzi, że przez chwilkę zrobiło się gwarno i tłoczno. W pewnej chwili stanełyśmy obydwie, i odczułyśmy łapiąc się za ręce, że nikt nas nie widzi. Ludzie mijali nas i nikt na nas nie patrzył. Przypominam sobie, to nieziemskie uczucie. Czas sie dla nas zatrzymał. Zaczełyśmy próbować zwrócić na siebie uwagę przechodniów, ale ludzie obok nas po prostu nas nie widzieli.
Powiecie może, że nie zwracali uwagi na świruski:), ale nie to było coś co przeżyłam tylko raz w życiu i do tego z moim Madziutkiem ukochanym:) Czułyśmy jakby ktoś nas wyrwał z tamtego miejsca i wlał pokój w serce, i było tak inaczej i spokojniej przez chwilkę. Niezwykłe to było przeżycie, ale w sumie czemu tu się dziwić, jeśli nasz Bóg jest wszechmogący i może WSZYSTKO:)
Madziutku, ale ja z Tobą przeżyłam cudownych chwil i te nasze nocki w twoim domu, rozmowy do późna, twoją ciepłą dłoń, kiedy słynny profesor Z. na mnie krzyczał, gorącą czekoladkę w Bratysławie, zmagania duchowe na Slocie, twoje słowa pociechy dotyczące moich rozterek sercowych, mówienie ludziom o Jezusie. Teraz pozostaje tylko wspomnienie, ale za to jak słodkie i miłe:). Modlę się byśmy mogły kiedyś zamieszkać blisko siebie i nadrobić te kilka lat rozłąki:))
Jest ktoś kto zawsze czeka
Podaje na dłoni uśmiech i łzę.
W chaosie życia przynosi radość.
Podnosi modlitwą
I kocha cię
Cudne chwile wiążą nas na wieczność
Listy pisane na kartkach w kratkę
Kawiarnia Dybalskich
Kawa ciasteczko
To wszystko
Dla mnie tak
Cenne i ważne...
Dla mojego Madziutka...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
a jaki jest adres bloga Madzi?:)
Ola
Oby te wasze wspomnienia nie znieruchomiały.
One nigdy, przenigdny nie znieruchomieją:) Bo jeśli taka przyjaźń jest możliwa, jeśli przetrwała to co przetrwała, to każde, nawet najmniejsze wspomnienie jest wciąż żywe. Inaczej dawno by się już to rozpadło...
A i jeszcze jedno... Aguś pierszy raz wżyciu ktoś napisał dla mnie wiersz!!! Jest wspaniały! Zaraz go sobie spiszę i powieszę:)
Prześlij komentarz