czwartek, 18 września 2008
Life on loan:)
Środowe spotkanie dla kobiet minęło bezpowrotnie...Dzięki Bogu kolejne będzie w następną środę. Szczerze powiem, że nie mogę się doczekać:)
Kiedy jechałam do kościoła miałam mnóstwo dziwnych myśli w głowie, czy będę w stanie zrozumieć wszystko co mówią, a jeśli zapytają się mnie o coś, a ja ze stresu pogubię słowa:)
Nic takiego na szczęście się nie stało. Kobiety są naprawdę miłe i ciepłe, było nas ok 10 osób i z tego co wiem to w następnym tygodniu będzie nas jeszcze więcej. Cieszę się, bo jest to czas szczególnej Bożej ingerencji, kobiety otwierają się na siebie (wiekszość bardzo dobrze się zna już od wielu lat). Ja powiem szczerze nie czułam się jak intruz, wręcz przeciwnie, czułam się jak część tej grupy.
Z tego co zauważyłam jestem najmłodsza, są kobiety po 30-tce, a nawet po 50-tce, a więc duża różnorodność wiekowa. Ja bardzo sie z tego cieszę, bo od starszych kobiet można się wiele nauczyć.
Na spotkaniu mówiłyśmy o tym, że każda z nas ma własną historię życia, historię, która może zadzwić innych, podnieść na duchu, zachęcić... Tak naprawdę nie liczy się początek historii, liczy się jej zakończenie, a to co jest pomiedzy jest tą esencją każdego z nas. Bóg pożyczył nam życie tu na ziemi, i ta pożyczka jeśli tylko zapragniemy może przynieść cudowne korzyści, jakie...?, każdy musi sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. Osobiście, kiedy zdałam sobie sprawę, z tego, że moje życie pożyczył mi sam Bóg, zaczęłam inaczej na nie patrzeć, jak na coś co jest bezcenne i co należy szanować. Bo każdy będzie kiedyś musiał je oddać i złożyć relację, jak wykorzystał swoją szansę tu na ziemi.
Nie żyjemy sami dla siebie, żyjemy przede wszystkim dla innych, jesteśmy, jak jeden puzzel z całej układanki, bez tego, jednego fragmentu, obrazek będzie niepełny. Każdy z nas ma coś czego nie ma inny człowiek, każdy jest szczególny. Bóg postawił nas na ziemi, byśmy coś konkretnego na niej zrobili, nie możemy siedzieć bezczynnie i czekać na nie wiadomo co, bo któregoś dnia niepostrzeżenie, kiedy Bóg nas odwoła usłyszymy pytanie: Co zrobiłeś ze swoim życiem? Wtedy jednak nie będziemy mogli już wrócić i naprawić tego co zaniedbaliśmy. Dlatego dzisiaj, teraz jest odpowiednią porą by zrobić coś dla drugiego człowieka.
Po spotkaniu postanowiłam, że muszę podjąć jakieś kroki. Zaproponowałam więc pomoc przy sprzątaniu mieszkania u jednej, starszej kobiety, która miała ostatnio remont, a mianowicie ocieplano jej dom. Kobieta ta ostatnio zachorowała i czeka ją szereg badań związanych z kręgosłupem. Modliła się jednak do Boga i prosiła go by ktoś mógł chociaż na godzinę wpaść i ogarnąć to wszystko. Kiedy zapytałam się jej czy mogę jej w czymś pomóc, popłakała sie i powiedziała, że jestem odpowiedzią na jej modlitwę, więc w następny piatek zakasuję rękawy, zostawiam Abi z tatusiem i wyruszam na wielkie sprzątanie:)I szczerze powiem, że się cieszę, bo tak naprawdę lepiej jest dawać niż brać. To przynosi do życia większą satysfakcję. Z resztą to zasada Bożego Królwestwa:)Spróbujcie sami!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz