środa, 28 stycznia 2009

Lepiej jest dawać aniżeli brać...

Dziś chcę prosić wszystkich, którzy czytają tą informację by mogli oddać krew, i modlić się do cudownego Boga, aby zachował tą piekną małą dziewczynkę.
Historia o małej Lence poruszyła moje serce do głębi.
Człowiek od razu chcąc nie chcąc zastanawia się ...Co bym zrobiła gdyby to spotkało Abi?...
Oczywiście nie wiem, i nie potrafie sobie wyobrazić, dlatego proszę was o pomoc!!!
Dzisiejszy świat skoncentrowany jest tylko na sobie, nie na drugim człowieku, dlatego przeciwstawmy sie temu i pomóżmy z całego swego serca!!!
Wszystkie informacje znajdziecie na tej stronie:
http://www.lenkakaczmarek.pl/
NIE BĄDŹMY OBOJETNI NA LUDZKIE CIERPIENIE!!!!

niedziela, 18 stycznia 2009

Let's dance ...

O tym jak Abi kocha muzyke.

It's about how Abi loves music.

czwartek, 15 stycznia 2009

Wspomnienia


Nastał czas pisania...
Nastał czas zadumy...
Może to te -25 stopniowe mrozy na zewnątrz, że człowiek najchętniej schował by sie pod ciepłą kołdrę z niestygnącym, gorącym kakaem.
I tak przez cały dzień zatopić się w myślach, we wspomnieniach, w tym co teraz, i w tym co potem.
Ostatnio uczę się być posłuszna, przede wszystkim memu Bogu, ale także mężowi, ludziom których bardzo szanuję.
Ciężko jest czasem powiedzieć... Boże nie moja wola, lecz twoja niech sie dzieje. Te słowa czasami rozrywają mnie od środka...to znaczy, że za mało ufam...?

Powracam czasami do wspomnień tych miłych memu sercu, które tylko skleroza może wymazać:)
Wypowiedź Madziutka na jednym z blogów przypomniała mi ostatnio szalone lata z ChSa. Nasze wspólne spotkania w akademiku, wymianę kulturową, ciągłe poleganie na Bogu, uczenie się przyjaźni i zrozumienia innych.
....Dawid, Dolapo, Żenia, Agatka, Blanka, Andrzej, nasze kochane siostry z Afryki Madziutku:)
Spotkania u mego ŚP. dziadka, smażenie na gorącym ogniu kury przez Dolapo, a potem wylewanie oleju przy modlitwie na dywan.... Po wszystkim pytania zadawane przez dziadka, który właśnie przyjechał z Torunia...-Dlaczego tu jest wszędzie tak tłusto???:/
Niezapomniane chwile, wywołujące uśmiech i przyspieszone bicie serca.
A teraz cisza... Jakoś wszystko sie pozmieniało, czy ja się starzeję (tak apropo wpisu matki Królika:). Teraz jest tak...hm... ,,inaczej"
Jestem żoną, matką, ale jestem też kobietą, w której nadal tkwi to ,,coś", co sprawia, że chcę robić szalone rzeczy dla Boga, biegać po Pietrynie z Madziutkiem i cieszyć się miłością:)
Wiem, że nie taki jest Jego plan by tylko żyć wspomnieniami...choć te są bezcenne i niepowtarzalne...

wtorek, 13 stycznia 2009

Moje małe odkrycia


Przemiany

Ciągłe niewiadome...
Odpowiedź przychodzi
we właściwym czasie

Niespodziewając się niczego,

nikogo... ja...

Z nienacka

Dzieją się cuda
Dotknięta miłością

W zwykły dzień,
przy blasku słońca...

Zmieniam się...
Przemieniam siebie...

Już nie ta sama,
na tej samej drodze...
Ponownie czekam
W niewiadomych życia...


Byś mógł mnie jeszcze raz...


zaskoczyć...

Dla mojego kochanego Taty Krzysia:)

sobota, 10 stycznia 2009

Dużo by pisać...


W tym pięknym domu spędziliśmy tak naprawdę całe Świeta i Sylwestra:)
Nasi wspaniali przyjaciele z Moblie zrobili nam niespodziankę,
i kilka dni przed Bożym Narodzeniem poinformowali nas, że kupili nam bilety na samolot.
A ja tak sie martwiłam, że te Święta z dala od rodziny przyjaciół, będą bardzo ciężkie.
No cóż. Jak się ma takiego Boga u którego wszystko jest możliwe to zdarzają się dość często cuda...te większe i te mniejsze, które trudno czasem zauważyć:)

Czas zimowy w Alabamie przywitał nas temeraturą +25 stopni. I powiem szczerze, że bardzo mi się to spodobało. Lato w środku zimy...zawsze o tym marzyłam:)
A więc w Sylwestra biegaliśmy w krótkich rękawkach i szortach:)
Jednak nie to jest najważniejsze, ktoś zaopiekował sie nami, traktował, jak swoje dzieci, jak najbliższa rodzinę, i mogłam poczuć się przez chwilę, jak w domu...
Jeden tydzień minął bardzo szybko, więc wrócilismy do West Lafayette. Abi chciała zostać z wujkiem Ferillem i ciocią Liennie, ale myśl o tym, że znowu poleci samolotem sprawiła, że była gotowa do odjazdu:) Dzieci są jednak bardzo szczere i za to je tak bardzo kochamy:)

W naszym mglistym mieście, niestety lata nie ma, za to jest nieprzyjemna zima, i codziennie zamarza deszcz na drogach, więc w kółko słychać karetki pogotowia:(
Mnie natomiast dopada od czasu do czasu melancholia, szczególnie wtedy kiedy rozmawiam na Skype z moimi najbliższymi, dostaje maile z ciepłym słowem... Wtedy tak jakoś zaczynam tęsknić, ale chyba bardziej dojrzale, bo czuję, że wzrastam, że się rozwijam w zaufaniu do Boga.
Kuba zaczyna drugi semestr studiów, a ja zaczynam kolejne lekcje uczenia się Boga w samotni.
Z jednej strony się cieszę, bo w takich chwilach można najbardziej go doświadczać...

Życzę wam w Nowym Roku miłości,
ale tej płynącej z góry...
Od Mesjasza
<><