niedziela, 13 czerwca 2010

Tak sie bawi, tak sie bawi ... Terespol / New Years Eve 2007

31 grudnia 2007 - Terespol

To byla niezapomniana noc. Szalona zabawa do bialego rana.

December 31st, 2007 - Terespol

This was unforgettable night. Frantic party till the crack of dawn.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Zwykly dzien / Ordinary Day

Pamietnik Taty - 3 wrzesnia 2008 - West Lafayette

Minal miesiac od kiedy przeprowadzilismy sie do West Lafayette. Wszystko tutaj jest dla nas nowe. Pomimo, ze nie jest latwo, Bog jest wierny i troszczy sie o nas. Nie mamy za wiele, ale mamy siebie. Abi spedza wiekszosc czasu z Agnieszka, poniewaz ja pracuje. Kolejne dni mijaja na poznawaniu nowego otoczenia.

Daddy's Diary - September 3rd, 2008 - West Lafayette

It's month since we moved to West Lafayette. Everything here is new for us. Although it isn't easy time, God is faithful and cares for us. We don't have to much, but we have ourselves. Abi spends most of the time with Agnes, because I work. Days pass on exploring new environment.

środa, 21 kwietnia 2010

Niezwykły Bóg

W ostatnich dwóch tygodniach tyle myśli przeszło przez moją głowę, tyle dziwnych pytań, na które nie znajdę tu na ziemi odpowiedzi, dopiero tam, kiedy wreszcie będę w swoim prawdziwym domu:)

Wieści z Polski napłyneły, jak burza. Najpierw cała tragedia z Prezydentem, potem niesprzyjający pył nad Europą...
I przyszła mi myśl, że ludzie myślą, że posiedli wszystko, że technika poszła tak mocno do przodu, że ze wszystkiego jest wyjście... a jednak nie... Okazało się, że jeden wybuch wulkanu sparaliżował cały świat, bilion dolarów strat, ludzie chcący wrócić do swoich domów... Niepewność sytuacji, ile to jeszcze potrwa...

Sama przez moment tak myślałam, ale potem do mojej głowy zaczęły napływać myśli, o tym, że należę do Boga, który rozdzielił morze, który wyratował Daniela z ognia i paszczy lwa, który stworzył niebo, ziemię i wody... I tego się chwytam w moim życiu, jeśli On czynił to kiedyś, to uczyni to dzisiaj.

Kiedy jesteśmy blisko Niego otrzymujemy ten niezwykły pokój, którego świat dać nam nie może, a ON daje w nadmiarze, i wtedy już jest dobrze:)
To ogromna lekcja dla nas wszystkich, lekcja zaufania na 100%, z oczami skierowanymi tylko w stronę nieba!!!

A w Anglii zakwitło wszystko tak pięknie, bo jest tam Ktoś szczególny, ktoś kto potrafi być dzielny i każdego dnia pokonuje Goliata:)
Teraz już mam kogoś, kto rozumie mnie tak dobrze!
Dziękuję M.

sobota, 27 marca 2010

A gu gu, a gu gu ...

Pamietnik Taty - 27 lipca 2007

Daddy's Diary - July 27th, 2007

wtorek, 9 marca 2010

Mufinkowo:)


A to jest coś co się nazywa muffinki
Upiekłam sobie dzisiaj... chciało mi się tak bardzo czegoś słodkiego, no ale, jak to zwykle u mnie bywa, kiedy już sobie pokręcę tym mikserem, nawdycham się zapachów, to potem, kiedy efekt jest "jak na załączonym obrazku" przychodzi moment, że już nie mam na to ochoty:(
Chciałam też żeby mój deser był choć trochę zdrowy (to taka wymówka, by zjeść cosik słodkiego, nie mając przy tym wyrzutów sumienia:), więc dodałam mąki pełnoziarnistej...
To był błąd, bo teraz babeczki tak dziwnie smakują..., jak... chleb?
Sama nie wiem, czuję, że trochę produktów zmarnowałam, ale zasada jest jedna, od razu Krakowa nie zbudowano, i z tego wniosek, że już wiecej nie sięgnę po ten przepis.
Dzieki Bogu, że mój mąż jest zadowolony, i Abi chyba też, bo zdjadła całe dwie...

W ostatnich kilku dniach jest mi bardzo cieżko się zebrać, i myśleć tak bardziej konkretnie, wszystko mi przepływa przez palce, modlę się, czytam Biblię, i jakoś tak nic za bardzo nie dociera do moich komórek. Nie chcę znowu zwalać wszystkiego na przesilenie wiosenne...

Abi leżac dziŚ w swoim łóżeczku mówi do mnie:
- Mamusiu umarłam!
Ja na to:
- Że co?
- Umarłam nie słyszysz, jak mówię do ciebie?
- Kochanie przecież ty żyjesz i oddychasz, o czym ty mówisz...
- Mamusiu musisz po prostu przyjść i mnie uzdrowić!
- Ale ja nie uzdrawiam tylko Pan Jezus...

A moje dziecko na to:
- Oj mamuś połóż ręce i będzie po wszystkim, wstanę, i się z tobą pobawię:)

Z tej rozmowy wywnioskowałam, że ostatnio czytana przeze mnie historia o Łazarzu mocno zapisała sie w głowie Abi, i, że dla dzieci to żaden problem by ktoś powstał z martwych, zwyczajnie trzeba w to uwierzyć...
Nie przez przypadek Jezus powiedział:
Jak nie staniecie się, jak dzieci, nie ujrzycie królestwa Bożego!
Coś w tym ewidentnie musi być:)

piątek, 5 marca 2010



A u nas tak wiosennie...
Słońce świeci coraz mocniej, jest cieplej. Rozmarzona chodzę z Abi ulicami, i w głowie mam pola tulipanów w Holandii...
Ach tulipany, wspaniałe kwiaty plasują się na drugiej pozycji po słonecznikach...

Dziś po porannej kawie niesposkładana jestem strasznie. Nie lubię tych dni, kiedy nie do końca orientuję się dlaczego niewyraźnie się czuję.
Czyżby to kofeina?...

Pan mechanik zaraz przychodzi, bo kran nam się zepsuł, choć woda dzieki Bogu leci,
a ja siedząc sobie na sofie próbuję się wyciszyć.
Abi ucina sobie drzemkę i jest tak spokojnie, choć znając życie, za jakieś 1,5 godziny zacznę tęsknić za dziecięcym hałasem:)

No i weekend z mężem, ach te nasze soboty i niedziele wspólne, tak bardzo je lubię, a tak szybko mijają...

wtorek, 2 marca 2010

Wiosennie


Wiosna mnie dziś obudziła... nie żeby temperatura wzrosła, ale ptaki... tak one przebudziły mnie o poranku, i nie ma nic piękniejszego, jak te chwile, kiedy natura oznajmia nam o tym, ze już niebawem zdejmiemy z głów czapki, szaliki, zimowe płaszcze, i wszystko to pójdzie do szafy na cały, następny rok.

Tyle w mojej głowie nowych myśli, postanowień, które czekają wypełnienia. I ciągle marzę o tych niespełnionych obietnicach, które nadejdą w stosownym czasie.

W moim życiu wiele się zmienia. Abi rośnie, dojrzewa do bycia małą, dużą dziewczynką:), widzę, że z każdym dniem przybywa jej nowych słów. Nie zatrzymam czasu, a właśnie po moim dziecku widzę, że jest on nieznośnie szybki:)

W kościele nastał czas zadumy przed Wielkanocą. Och, jak bardzo bym chciała widzieć, że ludzie kiedy słyszą o krzyżu po raz setny są tak samo podekscytowani, jak za pierwszym razem, kiedy o nim słyszeli...
Chciałabym by nasze pasje zaszczepione przez samego Boga nadawały kierunek naszemu życiu, nawet kiedy jesteśmy w środku mrocznego lasu.
Tak wiele niewiadomych, ale za to ile nadziei, że jest ktoś... KTOŚ, kto jest zawsze.

Jezus... tyle ostatnio prostych prawd rozkwita w moim sercu,
zaczynasz je też przenosić do mojego umysłu, co z czasem staje sie takie inne, zaskakaujące, choć czasem też bardzo trudne.
Wiadomo, ze mój umysł i serce nadają na zupełnie innych falach i stąd ten problem:)

Dziś rozmyślałam za co tak naprawdę lubię mojego Boga.
Pierwsze dwa słowa, które wpłyneły, jak rwąca rzeka do mojego umysłu to łaska i pokój.
Ale tak naprawdę lubię Go za to, że zawsze i wszędzie ze mną jest, i, że jestem taka bezpieczna, bo mam go przy sobie...
... jak Go dostrzegam... w uśmiechu mego męża i córki, w ciepłych słowach z wielu stron świata, w słońcu które wychodzi zza chmur, w pąkach drzew, w wolnej chwili kiedy przychodzi mi pomysł by zrobić coś szczególnego dla kogoś... ach otwieraj mi oczy mój Boże na ten piękny świat, który przez brak czasu staje się niezauważalny...

sobota, 20 lutego 2010

Podstawy Retoryki / The Rudiments of Rhetoric

W procesie uczenia sie jezyka chyba kazde dziecko przechodzi okres gdy tworzy swoj wlasny jezyk. Mysle, ze Abi byla w tym naprade niezla... Co ciekawe, ona doswiadczyla tego dwa razy: pierwszy raz gdy uczyla sie polskiego, drugi gdy zaczynala mowic po angielsku. Z wielkim usmiechem wspominamy ten czas.

In the process of learning language, probably every child goes through period when it creates its own language. I think Abi was very good at this... What is interesting, she experienced this twice: first time when she was learning polish, second when she started to talk in english. We remember this time with great smile.

niedziela, 24 stycznia 2010

...

Kilka refleksji na dzisiaj...

Ostatnio nauczyłam się, że moje emocje często zapędzały mnie w kozi róg, albo gdzieś indziej,
nie myślę tu o negatywnych emocjach, bardziej o pozytywnych...
Tak dokładnie pozytywnych, na których bazowałam jakiś czas w różnych dziedzinach mojego życia.
Nie twierdzę, że dobre emocje są złe:), nie nie...
Tylko kiedy zaczynam uczuciowo postrzegać rzeczywistość, czuję jak moje stopy zapadają się w piasek, a jak wiadomo piach to symbol nietrwałości.

Od wielu tygodni modlę się z jedną kobietą i obydwie nie wyczułyśmy nic co mogło by wskazywać na to, że Bóg słyszy i wypełni, tzw. podchodzimy do rzeczy bezemocjonalnie:) Choć, jak wiadomo, Bóg słyszy nawet westchnienia serca, i słyszy słowa niewypowiedziane.
Wracając do modlitw, Bóg w tamtym tygodniu odpowiedział po dosłownie dwóch dniach od czasu kiedy zaniosłyśmy jedno westchnienie wspólnie... i przyznam się szczerze, bez wielkiej wiary, że się stanie...
No i stało się, Bóg po raz kolejny pokazał mi, że czasami wystarczy tak niewiele by On mógł zadziałać na szeroką skalę.

Zaskakujące jest to moje życie w wielu sferach...
Nic ekstremalnego się nie dzieje dookoła, ale za to gdzieś we mnie następuje przełom... i kto by pomyślał, że Bóg czasami musi wysłać takie knąbrne dziecko, jak ja na inny kontynent, by jeszcze więcej zrozumieć, i zatęsknić na nowo.

Cieszę się z tak wielu rzeczy które On mi daje, za wspaniałą rodzinę, za chleb, za czystą wodę, za ubranie, za to, że nie muszę dużo myśleć, komplikować sytuacji, żyć prosto, wypełniać Jego wolę i cieszyć każdym dniem.

Na ścieżce sprawiedliwości jest życie, droga odstępstwa prowadzi do śmierci.
Ks. Przysłów 12, 28