wtorek, 2 marca 2010

Wiosennie


Wiosna mnie dziś obudziła... nie żeby temperatura wzrosła, ale ptaki... tak one przebudziły mnie o poranku, i nie ma nic piękniejszego, jak te chwile, kiedy natura oznajmia nam o tym, ze już niebawem zdejmiemy z głów czapki, szaliki, zimowe płaszcze, i wszystko to pójdzie do szafy na cały, następny rok.

Tyle w mojej głowie nowych myśli, postanowień, które czekają wypełnienia. I ciągle marzę o tych niespełnionych obietnicach, które nadejdą w stosownym czasie.

W moim życiu wiele się zmienia. Abi rośnie, dojrzewa do bycia małą, dużą dziewczynką:), widzę, że z każdym dniem przybywa jej nowych słów. Nie zatrzymam czasu, a właśnie po moim dziecku widzę, że jest on nieznośnie szybki:)

W kościele nastał czas zadumy przed Wielkanocą. Och, jak bardzo bym chciała widzieć, że ludzie kiedy słyszą o krzyżu po raz setny są tak samo podekscytowani, jak za pierwszym razem, kiedy o nim słyszeli...
Chciałabym by nasze pasje zaszczepione przez samego Boga nadawały kierunek naszemu życiu, nawet kiedy jesteśmy w środku mrocznego lasu.
Tak wiele niewiadomych, ale za to ile nadziei, że jest ktoś... KTOŚ, kto jest zawsze.

Jezus... tyle ostatnio prostych prawd rozkwita w moim sercu,
zaczynasz je też przenosić do mojego umysłu, co z czasem staje sie takie inne, zaskakaujące, choć czasem też bardzo trudne.
Wiadomo, ze mój umysł i serce nadają na zupełnie innych falach i stąd ten problem:)

Dziś rozmyślałam za co tak naprawdę lubię mojego Boga.
Pierwsze dwa słowa, które wpłyneły, jak rwąca rzeka do mojego umysłu to łaska i pokój.
Ale tak naprawdę lubię Go za to, że zawsze i wszędzie ze mną jest, i, że jestem taka bezpieczna, bo mam go przy sobie...
... jak Go dostrzegam... w uśmiechu mego męża i córki, w ciepłych słowach z wielu stron świata, w słońcu które wychodzi zza chmur, w pąkach drzew, w wolnej chwili kiedy przychodzi mi pomysł by zrobić coś szczególnego dla kogoś... ach otwieraj mi oczy mój Boże na ten piękny świat, który przez brak czasu staje się niezauważalny...

Brak komentarzy: